Jacy są naprawdę Hiszpańscy piłkarze? Jakie prowadzą życie, co lubią, jak i z kim spędzają czas wolny? Czym różni się Ich życie prywatne od tego na boisku? Jeżeli chcesz poznać odpowiedzi na powyższe pytania czytaj systematycznie mojego bloga. Wszyscy fani i fanki Reprezentacji Hiszpanii znajdą tu coś dla siebie.

P.S
Moje posty komentować mogą nawet użytkownicy nie mający konta na bloggerze. Zapraszam!

piątek, 24 czerwca 2011

Dziewczyna Marzeń.

Jak już wiecie dziś wiele się wydarzyło ale ten dzień miał przynieść jeszcze więcej wrażeń. Potwierdzi się, że nieprzemyślane decyzje często bywają zgubne i niosą więcej szkody niż pożytku, los lubi płatać figle, a pomysłowość niektórych piłkarzy nie zna granic... 


  Każdy miał swoje problemy. Niektórzy z piłkarzy mówili o nich chętnie, inni mniej. Byli jednak zgraną grupą przyjaciół, wiedzieli o sobie bardzo dużo i potrafili świetnie się dogadywać. Od zawsze uwielbiali spędzać razem czas. Dzisiejszego wieczoru chcieli wspólnie obejrzeć jakiś ciekawy film. Największym znawcą kina z całej paczki zawsze okazywał się Sergio, więc i dziś to on miał za zadanie wybrać coś na wieczór. Udał się on w południe do pobliskiego miasteczka - Cadiz, żeby zrobić zakupy i wypożyczyć jakąś ciekawą komedię.
W wypożyczalni DVD długo zastanawiał się nad filmem. Wybrał hiszpańską komedię ''Dziewczyna marzeń''. Tytuł utkwił mu w pamięci, zamyślił się i wyobraził sobie tytułową ''dziewczynę marzeń''. W jego opinni musi być ona inteligentna, z poczuciem humoru, bardzo cierpliwa, a do tego powinna być ciemnowłosą hiszpanką.
- Czy ja nie mam zbyt wielkich wymagań? - zastanawiał się, mając przed oczyma obraz perfekcyjnej kobiety. 
- Ciekawe jak wyglądałoby życie z takim ideałem? 
 Film był już wypożyczony, więc Sergio rozmarzony udał się do supermarketu, planował kupić dużo chipsów i przekąsek, oraz trochę alkoholu. Przechodząc chodnikiem nie spostrzegł, że ktoś zmierza w jego kierunku i potrącił mijaną osobę. Minęła dłuższa chwila zanim się ocknął i przestał bujać w obłokach, ale kiedy zobaczył dziewczynę podnoszącą z chodnika upuszczoną torebkę, sam nie wiedział czy to jeszcze wyobraźnia, czy już rzeczywistość. Kiedy w pełni odzyskał świadomość tego co się dzieje nie wiedział co powiedzieć. Początkowo chciał skrzyczeć dziewczynę za nieuwagę, ale w porę uświadomił sobie, iż to właśnie on zawinił. Po chwili milczenia  wydusił zapatrzony w oczy nieznajomej: - Przepraszam. 
- Nic się nie stało, każdemu może się zdarzyć. - odpowiedziała i uśmiechnęła się. 
Sergio chciał jeszcze raz spojrzeć jej głęboko w oczy, ale ona skrępowana sytuacją pożegnała się i odeszła.
 Po kilku minutach piłkarz dotarł w końcu do sklepu. Gdy wybierał produkty między półkami zobaczył znajomą sylwetkę. Przyjrzał się dokładniej i okazało się, że jest to osoba na którą przed chwilą wpadł. Nie wiedział o niej zupełnie nic, z wyjątkiem koloru jej oczu i zarysu twarzy. Ciekawość, a może nie tylko ciekawość kazała mu podejść do dziewczyny i lepiej ją poznać. Czuł również jakieś wewnętrzne opory, co było do niego niepodobne - zawsze był bardzo bezpośredni i otwarty na nowe znajomości. Uświadomił sobie, że okazja do zapoznania się z ciemnooką dziewczyną może się więcej nie powtórzyć. Przecież nie mógł pozwolić by zwykła nieśmiałość zasłoniła to co stoi tuż przed nim na wyciągnięcie ręki. Wykorzystał nagły przypływ odwagi i podszedł do 'Niej'.
- Cześć. - zaczął rozmowę niepewnym głosem. Zauważył, że w obecności tej nieznajomej jest jakiś inny, choć wcale nie pragnie zmiany swojego sposobu bycia.
- Witaj, to znowu ty. 
- Chciałem... - zawahał się, gdyż sam nie wiedział czego chciał i co zamierzał powiedzieć podchodząc do niej. Po długiej chwili namysłu wpadła mu do głowy myśl, że pretekstem mogą być powtórne przeprosiny, więc dokończył niepewnie:  
- Chciałem Cię jeszcze raz przeprosić.
- Już mówiłam, nic się nie stało, to ja powinnam bardziej uważać. - odparła.
Sergio nie wiedział jak dalej podtrzymać rozmowę. Ale nie mógł tak po prostu odejść. Postanowił porozmawiać z nią o niczym - o nieistotnych sprawach, aby choć przez chwilę móc wpatrywać się w jej oczy, które działały na niego jak hipnoza.
- Jestem Sergio Ramos. - przedstawił się.
- A ja Lara Alvarez.
- Miło mi. Mieszkasz tu czy przyjechałaś na wakacje, jeśli można wiedzieć? - dopytaywał się z coraz większą śmiałością. 
- Przyjechałam tu odpocząć. Mieszkam z przyjaciółkami. Costa de la luz to piękne miejsce. A ty co tu robisz? 
- Ja też jestem na wakacjach ...z kolegami. Po raz pierwszy mam okazję być na wybrzeżu Costa de la luz, bardzo mi się podoba i myślę, że często będę tu przyjeżdżał. 
Jak na razie, ku wielkiemu zaskoczeniu piłkarza rozmowa nawet się kleiła, ale ile można rozmawiać o takich błahostkach? Sergio chciał zainteresować Larę swoją osobą. Pragnął za wszelką cenę zatrzymać ciemnooką Hiszpankę.  
- Czym się interesujesz? - dopytywał.
- Jestem dziennikarką, ale w wolnych chwilach lubię robić zdjęcia. A tu są przecież takie wspaniałe krajobrazy. 
- Naprawdę? Ja też interesuję się fotografią. - skłamał Ramos. Nigdy w życiu nie pociągało go robienie zdjęć, ale co mógł wymyślić w tak krótkim czasie, oprócz prawdy to było najlepsze rozwiązanie - tak przynajmniej wydawało mu się w tej chwili.
Lara poczuła radość, gdyż nie spodziewała się, że jest coś co łączy ją z poznanym przed chwilą chłopakiem. Teraz wydawał się on dla niej bardzo bliski. 
- A może razem będziemy fotografowali krajobrazy wybrzeża? - zaproponowała, czując większą pewność siebie.
- Dobrze. - odparł Sergio, ale w jego głosie nie było słychać entuzjazmu, przestraszył się, że kłamstwo pociągnie za sobą konsekwencje, prawda wyjdzie na jaw. Po chwili przypomniał sobie jednak, że Pepe Reina nigdy nie rozstaje się ze swoją lustrzanką, więc problem braku aparatu miał już z głowy. 
- Nauka fotografowania to na pewno nic trudnego, szybko się nauczę, muszę! - pomyślał. 
Teraz z większą pewnością w głosie zaproponował czas i miejsce spotkania:
- Jutro po południu, o 18 przy wejściu na plażę? 
- Świetnie! To do zobaczenia. - pożegnała się Lara, i szybko odeszła, czuła lęk przed głębokim spojrzeniem w oczy, którym obdarowywał ją ciągle Ramos. 
- Cześć!
 Piłkarz dokończył robienie zakupów i udał w drogę powrotną. Rozmyślał o małym kłamstwie. Nie miał pojęcia dlaczego to zrobił, przecież było tyle rozwiązań... Próbował się usprawiedliwiać, przypomniał sobie filozoficzne podejście do kłamstwa: `Kłamstwo nie różni się niczym od prawdy, prócz tego, że nią nie jest.` Teraz jest już za późno by cokolwiek zmieniać, musi trwać w tym fałszu, inaczej Lara nie da mu żadnych szans i zerwie zawartą przed chwilą znajomość. Przez moment przyszło mu do głowy żeby jutro na spotkaniu wyznać prawdę dziewczynie, ale ta myśl minęła tak szybko jak się pojawiła. Odważnego jak dotąd piłkarza na samą myśl o wyjawieniu prawdy ogarniał strach i zdenerwowanie. Jeszcze tego samego dnia porozmawiał z kolegami o dziwnym spotkaniu. Każdy miał inną opinię na temat zachowania Sergio i tego co teraz powinien zrobić. On jednak już zdecydował - trwanie w tym malutkim kłamstwie to nic złego, a dzięki temu mam okazję zbliżyć się do Lary. Ramos poprosił Pepe o pożyczenie aparatu i krótką lekcję obsługi tego sprzętu. Kolega zgodził się bez wahania, lecz uważał, że cała ta sytuacja jest nieco komiczna. 

piątek, 4 marca 2011

Jedna Chwila Zmienia Wszystko.

   Właśnie rozpoczął się czwarty dzień pobytu piłkarzy w Costa de la luz, a Gerard już chce zacząć wszystko od nowa. Poznać Ją -Isabel jeszcze raz w innych okolicznościach. Zdaje sobie sprawę, że narzucanie się nie było mądrym krokiem. Niestety czasu już nie cofnie. Pique ma nadzieję, że Isabel wybaczy mu ostatnie zachowanie. Wierzy, że dziewczyna pozwoli mu naprawiać błąd. 

   Rano kiedy Ramos jeszcze spał, jego przyjaciel wybierał się na poranny jogging.
- Wychodzisz gdzieś? Jest 6 rano. - pytał kolegę zaspany Sergio spoglądając na zegarek.
- Tak. Idę pobiegać, może spotkam Isabel i uda mi się ją przeprosić. - odpowiedział.
- Ale na śniadanie wrócisz? - zapytał śmiejąc się Ramos.
- Wrócę, wrócę. - zapewnił go Gerard i wyszedł.
Zamierzał iść w okolice hotelu, gdzie mieszkała Isabel
  Chyba dziś miał wielkie szczęście, bo gdy tylko był na miejscu pojawiła się dziewczyna, na którą oczekiwał. Początkowo nie widziała ona piłkarza i zaczynała codzienny, poranny jogging, ale Pique szybko zdobył się na odwagę i podszedł do niej by ją przeprosić.
- Cześć Isabel! - zaczął na powitanie.
- O nie! To znowu ty!? - odpowiedziała zirytowana, gdy tylko ujrzała Gerarda.
- Przyszedłeś tu specjalnie?
- Tak. 
- Bo chciałem Cię przeprosić za moje ostatnie beznadziejne zachowanie. - dodał po chwili, a dziewczynę zamurowało. Nie spodziewała się tego. Już nie wiedziała kiedy chłopak jest sobą, czy tam wczoraj w barze- arogancki i zarozumiały, czy może teraz- bardziej miły i inaczej patrzący na nią.
- A więc Przepraszam. Nie wiem co we mnie wczoraj wstąpiło, byłem chamski i niegrzeczny. Nie powinienem narzucać Ci się. - powiedział i nagle zapadła dziwna cisza.
Isabel nie powiedziała nic tylko patrzyła na Gerarda, a on również spoglądał na piękną dziewczynę i myślał, że ostatnio dzieje się z nim coś bardzo dziwnego. Nigdy nie był taki jak teraz. Zawsze myślał tylko o sobie i nie obchodziło go co czują inni. Jeszcze nie wiedział, że prawdziwa miłość oducza egoizmu.
W końcu odezwał się.
- Czy jesteś bardzo zła na mnie?
- Nie. Już się nie gniewam, ale muszę przyznać, że wtedy nieźle mnie zdenerwowałeś. - odpowiedziała, a głowie miała myśl: Co się ze mną dzieje?
Jeszcze przed chwilą czuła złość i gniew, a teraz zrobiłaby wszystko by choć chwilkę porozmawiać z chłopakiem i poznać go lepiej. Nastąpiła jakaś nagła zmiana w jej myśleniu. To było niewytłumaczalne, dziewczyna poddała się temu uczuciu.
- Może dzisiaj razem pobiegamy? - zaproponował Pique przerywając kolejną chwilę milczenia.
- Ok. Bardzo chętnie. - zgodziła się, ciągle kierowana dziwnym uczuciem.
- Gdzie zazwyczaj biegasz? - zainteresował się.
- Biegam po piaszczystych brzegach plaży. Może tam pójdziemy?
- Raczej  pobiegniemy. Chodź. - uśmiechnął się Pique.
 Pobiegli na plażę. Ścigali się i żartowali cały czas. Isabel nie tylko czuła się dziwnie, całkowicie zmienił się jej stosunek do piłkarza. Kiedy patrzyła na niego ogarniał ją strach, że może stracić coś czego jeszcze nie posiada. Szybko dotarło do niej, że to coś więcej niż dobra przyjaźń, uświadomiła sobie, iż to również nie jest zwykłe zauroczenie jakich w życiu miała wiele. To miłość. Bała się tej myśli, ale taka była rzeczywistość. Nie chciała zastanawiać się czy chłopak darzy ją jakimkolwiek uczuciem, postanowiła korzystać z każdej chwili spędzonej z nim. Zdarzy się, co ma się zdarzyć - stwierdziła.
Nagle zamyślona dziewczyna potknęła się i upadła.
- Co się stało?! - zapytał przerażony Gerard. Czuł, że serce zaczyna mu mocniej bić. Bał się o Isabel.
- Nic mi nie jest. Trochę boli mnie stopa, ale chyba zaraz przejdzie. -odpowiedziała drżącym głosem. Również przestraszyła się, gdyż jej stopa nie wyglądała najlepiej.
- Pokaż. - zwrócił się do niej Pique i obejrzał stopę.
- Możesz chodzić? - zapytał troskliwie. Nuria próbowała stanąć na nogi, ale ból był zbyt silny.
- Chyba nie dam rady. - mówiła z bezradnością.
- Koniecznie musi to obejrzeć lekarz. - stwierdził chłopak, i w tej samej chwili zorientował się, że są około 1 kilometr od miasteczka. Wokół była tylko plaża i morze.
- Pomogę Ci. - stanowczo powiedział.
- Nie, sama sobie poradzę. - zaprotestowała, ale nie dała rady przejść nawet kilku kroków. Pique bez namysłu wziął ją na ręce.
- Co ty robisz?! - zapytała zdenerwowana Isabel. Zawstydziła ją nieco ta sytuacja.
- Przecież widzę, że nie pójdziesz sama. - odpowiedział i uśmiechnął się.
 Isabel nie miała siły nawet protestować. W obecności piłkarza czuła się bezpiecznie. Gdy doszli do miasteczka, wsiedli do pierwszej taksówki i odjechali do szpitala.
- Dziękuję za wszytko, ale dalej dam radę sama. - powiedziała dziewczyna.
- Nie ma mowy! Jadę z Tobą. 
 Podczas pobytu Isabel u lekarza Pique z niecierpliwością czekał na korytarzu. Ciągle myślał o Niej. Strach o dziewczynę nie ustępował, choć piłkarz znał ją zaledwie kilka dni. Na szczęście po krótkim czasie Isabel opuściła gabinet lekarski, więc Pique nie miał zbyt dużo czasu na przemyślenia. Dziewczyna miała zabandażowaną stopę i utykała.
- Widzę, że to jednak coś poważnego. - stwierdził ze smutkiem Gerard.
- Niestety, zwichnęłam staw skokowy i teraz przez tydzień nie mogę nadwyrężać stopy. - odrzekła.
- Znam ten ból. Miałem podobne urazy. - opowiadał.
 Nagle dziewczyna uświadomiła sobie właśnie, że też powinna przeprosić za swoje wczorajsze zachowanie. Zrobiło się jej wstyd.  
- Chcę Ci bardzo podziękować i muszę też przeprosić Cię za moje zachowanie wtedy, gdy pierwszy raz się spotkaliśmy. Byłam niemiła. - powiedziała.
- Przecież się nie gniewam, sam zachowywałem się gorzej. - przyznał chłopak.
- Ale przeze mnie straciłeś cały ranek. - mówiła z wyrzutami sumienia Isabel.
- Nie przejmuj się mną, pomyśl, że teraz musisz na siebie uważać i nie obciążać stopy. 
- Dobrze, że to tylko tydzień, inaczej moje wakacje byłyby całkiem stracone. - zamyśliła się.
- Muszę już iść. 
- Odprowadzę Cię. - zaproponował piłkarz, ale brzmiało ta raczej jak nakaz, a nie propozycja.
- Nie! - protestowała Isabel.
- Przeze mnie i tak straciłeś już dużo czasu. - dodała.
- I tak Cię odprowadzę. - postawił na swoim.
Mimo wewnętrznej zmiany ciągle był bardzo pewny siebie. Umiał postawić na swoim. W drodze powrotnej myślał o swojej postawie i nowych, jeszcze nie znanych uczuciach ogarniających jego serce. Chciał żyć chwilą i cieszyć się z wspaniale zapowiadających się wakacji. 

sobota, 19 lutego 2011

Nie Przegap Szczęścia! -ciąg dalszy

  Nie myślcie, że dziś tylko Olalla i Fernando mieli swój dzień. Yolanda oraz Pepe również świetnie się bawili spędzając czas na nauce surfingu. Oboje skrywali przed sobą pewną tajemnicę. Żadne z nich nie przyznało się do zauroczenia na lotnisku. Czuli się jakby ich znajomość trwała już od wielu lat mimo, iż spędzili ze sobą zaledwie kilka godzin.
Spotkanie Yoli i Reiny, nauka surfingu. Ciąg dalszy... 


   Podczas gdy Nando i Olalla prowadzili długą rozmowę na plaży Yolanda i Pepe skończyli naukę surfowania. Reina poradził sobie równie dobrze jak Torres. Dziewczyna cieszyła się bardzo, że nie zrezygnowała ze spotkania, miała okazję dowiedzieć się więcej o bramkarzu. 
- Dziękuję, że nauczyłaś mnie surfować, to świetny sport. - powiedział Reina wychodząc z wody. Nie chciał jeszcze rozstawać się z Yolą, wpadł na pomysł żeby zaprosić dziewczynę do kawiarni. 
- Byłbym Ci bardzo wdzięczny gdybyś zgodziła się poświęcić mi jeszcze chwilę, więc zapraszam cię na kawę i ciastko. - zaproponował. 
- Kawa chętnie, ale ciastko to chyba nie. Staram się ograniczać w jedzeniu słodyczy, zobacz jak ja wyglądam! - zaprotestowała. 
- Co ty mówisz?! Przecież świetnie wyglądasz. Wiele dziewczyn mogłoby pozazdrościć Ci figury. - skomplementował ją Pepe. 
- Dziękuję ale nie musisz kłamać, wiem, że nie jestem idealna, obiecałam sobie troszkę schudnąć. Może surfing mi w tym pomoże. 
- Mówię szczerze, uwierz mi masz cudowną figurę. - stawiał na swoim bramkarz. Teraz przypomniał sobie rozmowę z Torresem, w której mówił, że jego dziewczyna nie musi być idealna. Nie wiedział dlaczego, ale te słowa wciąż wracały i odbijały się echem w jego głowie. 
- To chodźmy. - zapraszał.
Yolanda czuła w sobie ogromną radość. Nie dało się tego wyrazić słowami. Oczywiście nie powiedziała Reinie, że jest nim zauroczona od kiedy po raz pierwszy zobaczyła go na lotnisku. 
 W kawiarni rozmowa potoczyła się dalej. 
- Jesteś nauczycielką surfingu z zawodu? - zainteresował się chłopak. 
- Nie, studiuję ekonomię, jestem już na ostatnim roku. Potem zamierzam skończyć zarządzanie. - odpowiedziała. 
- Mimo tego jesteś bardzo wysportowana, musisz często uprawiać sport. 
- Lubię grać w siatkówkę, ale nie zawsze mam czas na moje sportowe hobby. - mówiła dalej dziewczyna. 
- Jesteś ambitna i na dodatek wysportowana. - uśmiechnął się Reina. Czuł, że z Yolą nadają na tych samych falach i miał wrażenie, że znają się od bardzo dawna. Rozmawiali jeszcze długo, oboje dowiedzieli się o sobie wiele, poznali się i na pewno żadne z nich nie żałowało dzisiejszego spotkania. Żegnając się bez wahania wymienili się numerami telefonów i obiecali spotkać się jeszcze. Yola czuła się wspaniale, od teraz traktowała swoje życie jak chwilę, którą musi chwycić, jak wielki dar, który powinna przyjąć i jak okazję, z której nie wypada nie skorzystać. 

czwartek, 17 lutego 2011

Nie Przegap Szczęścia!

  Kiedy czeka się na coś pozytywnego jest się wtedy podświadomie uśmiechniętym i zadowolonym. Przecież oczekiwanie na szczęście jest motorem życia ludzkiego. Nasze bohaterki jednak nie były w najlepszych humorach, gdyż z radością pojawiły się wątpliwości. Zastanawiały się 'czy ta znajomość ma jakiś sens?'. Chwilami odczuwały lęk. Ale przecież nie mogą pozwolić by strach przed działaniem pozbawił ich szansy na miłość życia.

  Po śniadaniu Yolanda i Olalla szykowały się do wyjścia. Yolanda była tak podekscytowana, że przez pół nocy nie zmróżyła oka. Teraz spojrzała w lustro i ze smutkiem oznajmiła Olalli, że wygląda okropnie i nigdzie nie pójdzie. 
- Oszalałaś?! - oburzyła się przyjaciółka. - Nie wyglądasz aż tak źle. Zaraz zrobię Ci jakiś dobry makijaż i nie będzie widać tych efektów nieprzespanej nocy pod oczami. - zaproponowała Olalla. Yolanda nic nie powiedziała. Czuła się dziwnie, chyba bała się, lecz dokładnie nie wiedziała czego. 
- Powiedz szczerze czy to chodzi tylko o podkrążone oczy? Dlaczego nie chcesz iść na spotkanie z Reiną? - dopytywała Olalla widząc, iż przyjaciółka ukrywa coś przed nią. 
- Tak na prawdę to po prostu się boję. Nie wiem czy spodobam się mu. 
- Nie mogę już tego słuchać! Przestań! Przecież wiem jak bardzo Ci na Nim zależy. Nie możesz zmarnować takiej szansy. Zawsze trzeba działać. Źle czy dobrze, okaże się później. Żałuje się wyłącznie bezczynności, niezdecydowania. Czynów i decyzji nie żałuje się, choć czasem przynoszą smutek i zawód. A na dodatek jestem pewna, że jeśli pójdziesz to w przyszłości będziesz szczęśliwa z decyzji jaką podjęłaś. - tłumaczyła Olalla, nie mogła przecież pozwolić na błąd Yoli. Przecież od tego są przyjaciele żeby wskazać dobrą drogę w chwili zwątpienia. 
- Masz rację, pójdę. Niech się dzieje co chce. - stwierdziła Yolanda. 
- Dziękuję Ci. Nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła. Ty zawsze potrafisz rozwiać moje wątpliwości i dobrze doradzić.
- Teraz to Ty musisz mi doradzić, bo nie mam pojęcia który strój kąpielowy wziąć? Jedno czy -dwu częściowy?
- Weź ten dwuczęściowy. - poradziła Yolanda. 
Kiedy Olalla zrobiła przyjaciółce obiecany make-up, niewiele czasu zostało do spotkania. 
- Yola, przynieś nasze deski, musimy już wychodzić. - krzyczała podekscytowana Olalla kończąc malowanie rzęs tuszem wodoodpornym. Po chwili wyszły z hotelu aby być brzegu o ustalonej porze.
  Na miejscu nie musiały długo czekać, gdyż niebawem pojawili się piłkarze. Po przywitaniu Pepe żartobliwie powiedział: 
- Podejmujecie się bardzo trudnego wyzwania. Uprzedzam, że nauczyć nas czegokolwiek to bardzo trudna sztuka. 
- Na pewno damy sobie radę. - uśmiechnęły się. 
- Więc my pójdziemy tam. - Olalla zwróciła się do Torresa i wskazała mu kierunek. 
- A my? - Reina zapytał Yolandę. 
- My zostaniemy tu. - odrzekła dziewczyna, która ciągle nie mogła uwierzyć, że spędzi tyle czasu z Pepe.
   - Wiesz... nigdy nie myślałam, że jeszcze się zobaczymy, chciałam nawet zadzwonić do Ciebie ale spotkaliśmy się. - zaczęła Olalla gdy byli już sami. 
- Ja od razu czułem, że spotkamy się jeszcze. - stwierdził Torres. 
- A jeśli można wiedzieć to czym się zajmujesz oprócz surfowania? - dodał, był ciekaw kim jest ta niezwykła dziewczyna. 
- Studiuję ekonomię. Jestem na trzecim roku. - odpowiedziała.
 Zaczęli naukę. Olalla pokazała Torresowi  jak ustawić deskę w wodzie i nauczyła podstaw surfingu. - Najpierw musisz utrzymywać równowagę. Świetnie Ci idzie. Teraz postaraj się wpłynąć na tą falę. Musisz dobrze pracować stopami. - pokazywała jak się to robi Olalla. 
Po niespełna dwóch godzinach Fernando znał już podstawy surfowania i potrafił przepływać prze średnie fale. Surfowali wspólnie. Potem odłożyli deski na brzeg i zaczęli pływać. Urządzali sobie wyścigi w wodzie i świetnie się przy tym bawili. Na koniec Fernando popisywał się skokami z trampoliny. 
- Chodź, spróbuj! To nic strasznego. - zachęcał dziewczynę, ale ona nie zgodziła się.
W końcu nadszedł czas na odpoczynek na plaży. Oboje byli bardzo zmęczeni, siedzieli na brzegu w milczeniu. Olalla zastanawiała się jak traktuje ją piłkarz, czy jest dla niego znajomą, przyjaciółką, a może darzy ją choć odrobiną wielkiego uczucia. Gdzieś w głębi serca czuła nadzieję, ale przecież nie wiedziała prawie nic o poznanym przed kilkoma dniami chłopaku. Postanowiła nie wiązać żadnych nadziei z Fernando, bardzo nie lubiła uczucia zawodu. Torres miał podobne odczucia, ale cechowała go większa pewność siebie. Postanowił przerwać zbyt długo trwającą ciszę. 
- Jestem Ci ogromnie wdzięczny, że poświęciłaś dla mnie tyle czasu. Może w ramach rewanżu wybierzesz się gdzieś ze mną jutro? - zaproponował. 
- Bardzo chętnie, ale na jutro jestem już umówiona. - odparła dziewczyna tajemniczo. 
- Umówiłaś się ze swoim chłopakiem? - dopytywał się Nando. Nie wiedział dlaczego, ale czekając na odpowiedź jego serce zaczęło bić coraz mocniej, czuł to. Żałował, że zadał tak osobiste pytanie. Chyba bał się odpowiedzi. 
- Nie, dlaczego tak pomyślałeś? Idę po prostu z Yolą na zakupy. - odpowiedziała Olalla. Starała się nie myśleć dlaczego Fernando zadał jej to pytanie, ale nie potrafiła, pobudziło to w niej iskierkę nadziei. A Fernando w chwili odpowiedzi poczuł wielką radość, nie wiedział dlaczego... może nie chciał wiedzieć. 
- A czy ja mogę zadać Tobie podobne pytanie? - wykrztusiła dziewczyna. 
- Pytaj o co chcesz, nie mam nic do ukrycia. - Czy ty spotykasz się z Kimś? - zapytała, nie wiedziała skąd w jej głosie pojawiło się tyle pewności siebie. 
- Nie, nie spotykam się z nikim i chyba w moim życiu jeszcze nie spotkałem tej jedynej. - odpowiedział. - A może właśnie spotkałem. - wyszeptał, ale Olalla już tego nie usłyszała. Dziewczyna nie skomentowała wcale wypowiedzi piłkarza. Bo niby co miała powiedzieć? Nie potrafiła nawet uzasadnić dlaczego właśnie w jej serce wstąpiła radość. Zapytała tylko zmieniając temat: - To na jaki film idziemy? 
- Z Tobą mogę iść nawet na najgorszy. - śmiał się Torres. 
- Nie żartuj. Jakie filmy lubisz, bo ja uwielbiam oglądać filmy akcji i dramaty. 
- Uff... - odetchnął Nando. 
- Już myślałem, że chcesz iść na komedię romantyczną. 
- Nie, nie przepadam za takimi filmami, może dlatego, że moje życie jest jak jedna wielka 'tragedią romantyczną'. - śmiała się dziewczyna. 
- To wybiorę jakiś ciekawy film i zdzwonimy się jeszcze. - zaproponował. 
- Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. - dodał. 
- Przestań dziękować, to dla mnie wielka przyjemność uczyć tak zdolnego ucznia. Fernando tylko uśmiechnął się słysząc te słowa i pożegnał z Olallą. Tak zakończyło się ich spotkanie. Oboje odeszli w swoje strony z głowami pełnymi mieszanych ale pozytywnych uczuć. Takie spotkania czynią życie warte przeżycia. 

niedziela, 6 lutego 2011

Śledząc Miłość.

  Teraz wszyscy bohaterowie są już u celu swoich wakacji- w Costa de la Luz. To  niezwykłe miejsce połączyło grupę różniących się od siebie ludzi. Może te wakacje okażą się dla niektórych czymś więcej niż tylko niezapomnianą przygodą?

     Dziś, z samego rana na miejsce dotarły pozostałe bohaterki: Sara Carbonero, Anna Ortiz, Lara Alvarez i Isabel Mebarak. W hotelu, po rozpakowaniu rzeczy postanowiły odpocząć po podróży, tylko Isabel nie chciała siedzieć w pokoju, była bardzo ciekawa jak wygląda wybrzeże Costa de la Luz i okolica. Dziewczyna wybrała się na poranny spacer, chciała też zrelaksować się po podróży uprawiając jogging.
   Również Gerard Pique postanowił wybrać się przed śniadaniem na spacer, gdyż nie mógł już spać. Piłkarz źle sypiał na nowym miejscu. Nie budząc nikogo wyszedł z domku letniskowego. A co z tego wynikło..?
   Gdy Isabel wyszła z hotelu i spacerowała po parku zauważyła, że ktoś cały czas za nią chodzi. Nie była tego jeszcze pewna, więc postanowiła iść dalej i obserwować chłopaka, który za nią podążał. Pobiegła się na plażę a potem do baru. Wtedy miała już pewność, że jest śledzona. Usiadła w barze żeby napić się napoju chłodzącego i właśnie wtedy dosiadł się do niej on- ten który chodził za nią od dłuższego czasu, a był to... Pique. 
- Jestem Gerard Pique. - przedstawił się jakby nigdy nic. 
-  Dlaczego za mną chodzisz!? - zapytała oburzona Isabel
- Wydawało Ci się. - odrzekł ze spokojem Gerard. Chciał za wszelką cenę zainteresować nieznajomą swoją osobą. 
- Nie jestem głupia! Widziałam Cię cały czas. Czego chcesz?! - krzyczała dziewczyna. 
- No dobrze, chodziłem za Tobą. - przyznał się Pique. 
- Dlaczego?! - dopytywała cały czas zdenerwowana Isabel, nie rozumiała zachowania Gerarda. 
- Nie miałem co robić, wyszedłem z hotelu i zobaczyłem jak spacerujesz po okolicy. Chciałem Cię poznać. - tłumaczył się chłopak. 
- Ok. Nazywam się Isabel. - odpowiedziała spokojniej. 
- Już mnie znasz, możesz iść. - dodała z ironią, nie lubiła rozmawiać z zarozumiałymi osobami, a takie właśnie wrażenie sprawiał piłkarz. 
- Dobrze, ale daj mi swój numer telefonu, wtedy pójdę. - powiedział Gerard. 
- Co?! Zapomnij! - oburzyła się znowu Isabel
- No to będę tu siedział. - odrzekł ze spokojem. 
- To siedź! - odwróciła głowę w przeciwnym kierunku i zaczęła myśleć o spotkanym chłopaku. Jest przystojny i w ogóle jakiś taki intrygujący. Ale za chwilę do głowy przyszła jej inna myśl: Przecież to chamskie tak za kimś chodzić i jeszcze mam mu dać swój numer. O nie! Nie pozwolę mu postawić na swoim ...a może jednak warto zawrzeć z nim znajomość. Hmm...Zobaczę co teraz powie. 
- Mam pomysł, Ty dasz mi swój numer. - powiedziała. 
- Muszę się zastanowić. - stwierdził Pique. 
- Ok. Ale obiecaj, że zadzwonisz albo napiszesz. - dodał. 
- Dobrze. - zgodziła się dziewczyna... ale w myślach miała coś innego: Nie ma mowy! Nie napiszę. Niech się tylko ode mnie odczepi. - pomyślała i uśmiechnęła się do chłopaka. Gerard dał jej swój numer, wyczuwał jednak podstęp w głosie dziewczyny, więc postanowił dalej za nią iść, żeby zobaczyć gdzie mieszka, ale tym razem tak żeby go nie widziała. 
-Do zobaczenia! - rzucił na pożegnanie. 
- On chyba naprawdę sądzi, że jeszcze się spotkamy. - pomyślała oburzona Isabel i odeszła. Piłkarz intrygował ją, ale zarazem denerwował. Teraz nie zastanawiała się czy wciąż za nią idzie. Myśl o Nim nie dawała jej spokoju. Był taki inny, nie wiedziała co sądzić o Jego zachowaniu. Postanowiła porozmawiać o tym z przyjaciółkami.
  Gerard doszedł za Isabel do hotelu, w którym mieszkała. 
- Jeśli nie skontaktuje się ze mną sam do niej pójdę. - pomyślał, był pewny siebie, lubił stawiać przed sobą trudne wyzwania. Tym razem to nie tylko ambicja, jakaś dziwna siła ciągnęła go do dziewczyny, o której prawie nic nie wiedział. Piłkarz wrócił do kolegów, którzy jeszcze spali i postanowił przygotować im śniadanie.  

sobota, 5 lutego 2011

Przypadek? Czy Przeznaczenie?

  Zmiany, zmiany, zmiany... do tego musieli przyzwyczaić się wszyscy. Życie bohaterów z minuty na minutę staje się inne. Oni wiedzą, że na wszystko trzeba zasłużyć staraniem i ciężką pracą, więc nie myślą o poddaniu się. Żaden, nawet największy strach nie pokona miłości.


   Piłkarze po opuszczeniu lotniska pojechali do domku letniskowego, gdzie mieli mieszkać podczas wakacji. Znajdowały się w nim 2 osobowe pokoje, więc Hiszpanie musieli dobrać się w pary. Torres zamieszkał ze swoim najlepszym przyjacielem- Reiną, Ramos z Gerardem Pique, a Casillas z Iniestą. 
 - Jak minęła podróż? - zapytał Reina, Torresa gdy znaleźli się w pokoju. 
- Bardzo dobrze... i poznałem Olallę. - odrzekł Fernando. 
- Kto to jest Olalla? Siedziałeś z nią w samolocie? 
- Tak, Ona też spędza wakacje w Costa te la luz. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś ją spotkam, bardzo bym chciał. Dobrze mi się z nią rozmawiało i w ogóle jest miła i sympatyczna, a przy tym bardzo ładna. - odpowiedział Torres. 
- Podoba Ci się? Zakochałeś się?! - zapytał Pepe, zawsze mówił wprost i oczekiwał jasnych odpowiedzi. 
- Nie, sam już nie wiem. Trudno mi powiedzieć. Jest fajna ale jeszcze dobrze jej nie znam. - powiedział nieśmiało i niezdecydowanie Nando.
- A nie wiesz gdzie mieszka? W którym hotelu. - zainteresował się Reina. 
- Tego nie wiem, ale mam jej numer telefonu. Ona przyjechała tu z przyjaciółką. - opowiadał El Nino. 
- Nawet Ramos postanowił znaleźć dziewczynę do stałego związku, więc ty tym bardziej powinieneś. - stwierdził żartobliwie bramkarz.
- Kto to mówi?! Sam nie masz dziewczyny. 
- Nie mam, ale uwierz mi bardzo bym chciał... tylko, że jeszcze nie spotkałem tej odpowiedniej. - odrzekł Reina. 
- Może tu spotkasz jakąś idealną. - zamyślił się Fernando. 
- Nie musi być idealna..!
   Było już późno, a Torres ciągle rozmyślał o poznanej dziewczynie. Zastanawiał się czy napisać do niej sms'a, czy może poczekać aż ona zrobi pierwszy krok. Nigdy nie czuł się tak jak teraz. Nie wiedział co się z nim dzieje i to było nie do zniesienia. Pepe w przeciwieństwie do przyjaciela nie zamartwiał się niczym. Planował już jutrzejszy dzień, lecz widział, że coś dziwnego dzieje się z Nando.
   Rano po śniadaniu, Reina zaproponował Torresowi surfing (a raczej naukę surfingu), chciał sprawić żeby przyjaciel choć na chwilę przestał rozmyślać i mógł zrelaksować się. Fernando zgodził się. Piłkarze wzięli swoje deski i wyruszyli na plażę.
    Dziewczyny zastanawiały się jak spędzić tak piękny dzień. Olalla zaproponowała wyjście na plażę.
- Chodź ze mną. - zachęcała przyjaciółkę. 
- Myślę, że może dzisiaj spotkasz tego przystojniaka, którego zobaczyłaś na lotnisku. - dodała śmiejąc się z Yolandy. 
- Dobrze, ale przestań żartować ze mnie, bo zaczynam żałować, że opowiedziałam Ci o wszystkim. - zdenerwowała się Yola. 
-Nie żartuję, może on też surfuje...albo po prostu jest na plaży. Czuję, że Go dzisiaj spotkasz. - stwierdziła całkiem poważnie Olalla. 
- Tak? A ty dlaczego tak bardzo chcesz iść na plażę? - zapytała ironicznie Yolanda. 
- Myślisz, że zobaczysz tam Torresa? 
- Jak nie wyjdę to się nie przekonam. On przecież miał się uczyć surfingu, a dzisiaj są świetne fale. Na pewno poszedł surfować. - zamyśliła się Olalla. 
- Co ja mówię! Jakby mu na mnie zależało, to by zadzwonił. Muszę przestać się łudzić. - dodała po chwili. 
- Przestań! Jakby Tobie zależało to też byś zadzwoniła, więc zadzwoń. - stwierdziła przyjaciółka. 
- Nie, teraz idziemy na plażę. - odparła stanowczo Olalla. 
- Ok, ok już, tylko wezmę moją deskę. 
 Zabrały swoje deski do surfingu, przebrały się w stroje kąpielowe i wyszły. Yolandę ogarniał dziwny spokój, po rozmowie z przyjaciółką postanowiła zrobić wszystko by odnaleźć i poznać chłopaka, którego widziała tylko raz- na lotnisku. Ta zmiana w myśleniu Yolandy była spowodowana pewną siebie i zdecydowaną postawą przyjaciółki.
  Gdy dziewczyny były w drodze (a konkretnie na brzegu morza) Olalla dostała sms'a: ''Cześć! Widzę Cię. Czekaj tam. Zaraz podejdę. :)''. 
- Fernando napisał! Zobacz. - krzyknęła uradowana i pokazała przyjaciółce telefon. Dziewczyny zatrzymały się i rozglądały dokoła. Po chwili podszedł do nich Torres i Reina. Wszyscy przywitali się, Torres przedstawił dziewczynom Reinę, a Olalla przedstawiła Yolandę, która była w szoku i nie mogła wypowiedzieć ani jednego słowa. Dlaczego? ponieważ Pepe Reina to był ten, którego widziała na lotnisku. Bramkarz również rozpoznał Yolandę ale nic o tym nie wspomniał. Następnie dziewczyny zaproponowały wspólne surfowanie. Torres i Reina chętnie się zgodzili, mimo iż nie potrafili surfować (nie chcieli się przyznać, że jeszcze nigdy tego nie robili). W wodzie Olalla i Yolanda radziły sobie świetnie, gorzej było z chłopakami. Cały czas wywracali się i nie umieli utrzymać równowagi. 
- Musimy was na chwilkę zostawić. - powiedziały dziewczyny i odeszły na brzeg. 
- Oni nie potrafią surfować! - stwierdziła Yolanda kiedy była same. 
- Też to zauważyłam, więc może ich nauczymy. Co ty na to? 
- Ok, zgadzam się. To ty ucz Torresa, a ja Pepe. 
- Dobrze. - ucieszyła się Olalla. 
- Coś widzę, że wpadł ci w oko ten Reina. - dodała. 
- Potem ci coś powiem. - odrzekła tajemniczo Yolanda. 
- Nie mogę się doczekać. - podsumowała Olalla i odeszły aby zaproponować swoim kolegom naukę surfowania. 
- O! Już jesteście. - zaczął Reina. 
- Tak. I mamy dla Was propozycję. - mówiła zdecydowanie Yolanda. 
- Jaką? - uśmiechnął się Torres. 
- Myślimy, że mogłybyśmy nauczyć Was surfingu, bo jakoś kiepsko sobie radzicie. Jeśli oczywiście chcecie. - przedstawiła propozycję Olalla. 
- No dobrze, bo musimy się do czegoś przyznać. - zaczął niepewnie Pepe. 
- Tak. Bo my... jeszcze nigdy nie surfowaliśmy. Chcieliśmy zaimponować Wam, ale chyba się nie udało. - dokończył Fernando. 
- Myślę, że szybko się nauczycie. - powiedziała Yolanda. 
- Ja będę uczyła Ciebie. Dobrze? - Olalla zwróciła się do Torresa. 
- Świetnie. - odparł, w głębi serca jego radość była ogromna. 
- A Yolanda- Reinę. - tłumaczyła dalej. 
- Zgadzacie się? - zapytała Yolanda. 
- Tak. - odpowiedzieli piłkarze, jakby właśnie na taką propozycję czekali. 
- No to kiedy możemy zacząć? - zapytały dziewczyny. 
- Może od jutra. - zaproponowali. 
- Dobrze, więc do zobaczenia jutro o tej samej porze. - rzuciły na pożegnanie nasze bohaterki i odeszły. 
- Do jutra! - pożegnali się.
 W drodze powrotnej Olalla i Yolanda były w świetnych nastrojach.
- Miałaś rację. - stwierdziła Yolanda. 
- W jakiej sprawie? 
- No z tym, że Go dzisiaj spotkam. - powiedziała. 
- Kogo? Tego chłopaka z lotniska? - zapytała zdziwiona Olalla. 
- Tak, bo ten chłopak to Pepe Reina! - odpowiedziała Yolanda. 
- Serio?! To super, że go w końcu spotkałaś. - krzyknęła Olalla pełna podziwu, teraz była przekonana, że to przeznaczenie. 
- Moja intuicja nigdy się mnie myli. Na pewno Ty też mu się podobasz. - dodała. 
- Ale przecież Ty również spotkałaś tego swojego Fernando. Czy to nie jest przeznaczenie? - uśmiechnęła się Yolanda. 
- On nie jest mój! - oburzyła się dziewczyna, a na jej twarzy pojawiły się rumieńce. 
- Tak, tak. Ale to był świetny pomysł z tą nauką surfowania. - stwierdziła Yolanda  zmieniając temat. 
- Wiem. Wydaje mi się, że Pepe był zadowolony z tego, że to właśnie ty będziesz pomagała mu w surfingu. 
- Fernando też się ucieszył. - przekonywała Yola. 
Bohaterki nie mogły doczekać się już jutrzejszego dnia.